Nowa książka czy nowy ciuch?

Ostatnio, podczas bardzo ważnego egzaminu, zaczęłam polemizować z egzaminującym na temat książek. Jegomość, że się tak wyrażę, zainsynuował, że jeżeli za kilkanaście lat książki osiągną ceny komputerów (ze względu na postępującą cyfryzację świata), to będę wolała wydać te pieniądze na nową sukienkę, aniżeli na nową książkę. Pozwoliłam się nie zgodzić z tym twierdzeniem, ponieważ wolę chodzić w jednej sukience przez kilka lat, niż nie kupić sobie książki.

Czy naprawdę musimy wybierać pomiędzy jednym a drugim? Przecież mamy sporo księgarni, w których całkiem dobrą książkę możemy mieć już nawet za 5 czy 10 złotych! Gdzie? A chociażby przy ulicy Półwiejskiej, czy na Starym Rynku. Może niektórzy z was pomyślą, a co to za książki, w takiej cenie? Przewodnik po górach z 1956 roku albo książka kucharska z przepisami na potrawy gruzińskie? Oczywiście takie też są, ale miłośnikowi literatury i druku, zawsze uda się dostrzec tę perełkę!

Tak więc nie trzeba wybierać pomiędzy, bo można mieć i nową książkę i nowy ciuch. W ten sposób i wilk syty i owca cała!

PS. Egzamin zdałam na „piątkę”.

Fot. Sławomir Seidler

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*